Na ten temat krążą już po sieci skomplikowane i pełne zagadek legendy. Jakiś czas temu, całkiem niedawno, popłoch wywołało zjawisko nazywane shadowbanem. Tłumaczyliśmy nim sobie niższe zasięgi i spadek zaangażowania, doszukując się w tym wszystkim złośliwości ze strony zaktualizowanego algorytmu aplikacji. Shadowban miał być swojego rodzaju karą za naruszanie zasad korzystania z Instagrama, przekraczanie godzinowych i dobowych limitów (o których przeczytacie tutaj) oraz za zachowania, które zostały zidentyfikowane jako spam. I choć oficjalne stanowisko Instagrama jest takie, że shadowban nie istnieje i został wymyślony przez użytkowników, którzy z innych przyczyn, samoistnie utracili zainteresowanie i uwagę swoich obserwatorów, instagrammerzy wiedzą swoje. Jeśli interesuje Was ten temat i chcecie się w niego zagłębić, zapraszam was do zerknięcia na osobny, poświęcony mu artykuł – Cała prawda o shadowbanie. Czy on naprawdę istnieje?! – natomiast dzisiaj skupimy się na innym, tak samo ważnym wątku. Na hashtagach! 😀 Kilka lat temu były naszym sprzymierzeńcem i gwarantowały wzrost popularności kontentu, którym dzielimy się ze światem. A dzisiaj? Nieumiejętnie dobierane mogą zaszkodzić naszemu kontu i spowodować zastój ruchu.
Hashtagi są kwintesencją Instagrama.
Ta platforma zawsze była z nimi kojarzona. To tutaj po raz pierwszy pojawiły się w tak masowej ilości. Każde pojedyncze zdjęcie musiało być opatrzone odpowiednim opisem, nawet jeśli bardzo krótkim, koniecznie z dołączonymi do niego słowami za kratkami, czyli za popularnym znakiem hash #. I choć obecne były (i są) również na Twitterze, tamtejszy limit znaków pozwala na użycie niewielu z nich. To na Instagramie możemy się nimi nacieszyć i wykorzystać ich potencjał.
Czy istnieją dobre i złe hashtagi?
Wydawać by się mogło, że hashtag to hashtag. Każdy jest naszym przyjacielem i nam sprzyja, bo nigdy nie wiadomo, który z nich naprowadzi przeglądających na nasze zdjęcia. Faktycznie – tak było i to przez długi, długi czas. Niestety nic nie stoi w miejscu, a internet jest jednym z tych miejsc, które najszybciej się zmieniają. Twórcy Instagrama, w odpowiedzi na zalewającą go plagę materiałów pornograficznych lub treści promujących okaleczanie, głodzenie się i inne szkodliwe zachowania, wprowadzili zaostrzenia, których głównym zadaniem jest ochrona użytkowników przed przypadkowym natrafianiem na posty, których nie chcieliby zobaczyć. Niestety żaden mechanizm nie jest idealny i cierpią na tym nie tylko ci, którzy faktycznie udostępniali nieprzyzwoite treści, ale i niewinni twórcy, którzy nie chcieli dzielić się niczym niedozwolonym. Tak więc…
Których hashtagów nie używać, aby sobie nie zaszkodzić?
Istnieją hashtagi, których z oczywistych względów trzeba zrezygnować. Wszelkie słowa o choć minimalnym zabarwieniu erotycznym musimy definitywnie wykreślić, aby nie narazić się na podejrzliwe spojrzenie ze strony Instagrama. Cycki, penisy oraz słowa kojarzone z czynnościami seksualnymi – niestety out! Niezależnie od tego co przedstawia nasze zdjęcie. Nawet jeśli chcemy wrzucić zdjęcie herbaty w ulubionej filiżance, a fusy uformowały zabawny wzór – nie możemy opatrzeć jej dwuznacznymi hashtagami, mimo niewinności tej foty. Mechanizm odczytujący hashtagi nie jest człowiekiem i nie pozna się na naszym żarcie. 🙁
Czujność Instagrama wzbudzają także wszystkie hashtagi, które wyglądają jak żebranie o lajki lub zaobserwowanie. #Follow4follow, #f4f, #l4l, #followbackinstantly, #likeback, #likemyphoto, #instalike nie są mile widziane. Sprawiają, że nasze zdjęcia wyglądają jak desperacka prośba zdobycia uwagi nie tylko dla naszych czytelników, ale i dla cyfrowych czytników, które sprawdzają zgodność z polityką aplikacji.
Te zasady wydają się uzasadnione i racjonalne. Niestety, na nich zupełnie nie kończą się słowa, na które powinniśmy uważać. Oprócz tych oczywistych, istnieje też długa lista zbanowanych hashtagów, które wyglądają wyjątkowo niegroźnie i nie budzą żadnych negatywnych skojarzeń. No bo kto podejrzewałby, że #books jest hashtagiem, który może nam mocno zaszkodzić i ograniczyć widoczność posta? To prawdopodobnie ze względu na podobieństwo do #boobs, ale… Większość ludzi żyje w błogiej nieświadomości i wcale się im nie dziwię, bo do niedawna również do nich należałam. Poniżej wrzucam listę hashtagów, których nie powinnyśmy używać, dla dobra naszych profili.
szkodliwe hashtagi
Leave a Reply